Dwa niezwykłe misie na Gwiazdkę
Wielkimi krokami zbliżają się Święta, a wraz z nimi coroczne dylematy prezentowe. Ja już mam swoje pomysły, a Wy?
Kategoria
Wielkimi krokami zbliżają się Święta, a wraz z nimi coroczne dylematy prezentowe. Ja już mam swoje pomysły, a Wy?
Kilka dni na moim Instagramie (klik) pokazywałam Wam, że wspólnie z naszą córką Kają (2 lata i 9 miesięcy) rozpoczynamy sezon narciarski. Pojawiło się sporo Waszych pytań dotyczących jazdy na nartach dzieci. Zgodnie z obietnicą spisałam najczęściej powtarzające się pytania i zadałam je Instruktorowi Narciarstwa PZN – Paulinie Nawrat. Paulina jako instruktor z 10 letnim stażem zawodowym, prowadzi zajęcia indywidualne i grupowe. Obecnie pracuje w fimie naferie.pl specjalizującej się w zimowych wyjazdach rodzinnych.
Zatem zaczynamy:
Przyjmuje się , że pierwsze kroki na nartach mogą stawiać dzieci w wieku 2,5 lat. Trzeba jednak pamiętać, że jest to okres kształtowania się bioder u dzieci dlatego zajęcia nie mogą być zbyt intensywne. Zajęcia powinny być prowadzone w formie zabawy. Nie skupiajmy się początkowo na nauczaniu prawidłowej techniki narciarskiej (jak pług). Na początkowym etapie należy wprowadzać elementy narciarskie – oswoić dziecko ze sprzętem (wystarczy dreptanie w butach narciarskich i jazda na sankach czy dać dziecku możliwość przemieszczenia się na nartach na płaskim terenie).
Warto jednak pamiętać, że dzieci często maja swój odrębny zegar biologiczny i niekoniecznie jeśli pociecha znajomych w wieku 3 lat załapała podstawy, nasze dziecko również tego dokona. Nie spodziewajmy się za wiele i nie przelewajmy naszych wewnętrznych ambicji na dziecko. Dzieci to czują, a jeśli robią coś na siłę, zniechęcają się. Zajęcia między 2,5 a 4 rokiem życia to tak naprawdę loteria i wszystko zależy od małego człowieka (często jego humoru, nastawienia, temperamentu).
Pamiętajmy o odpowiednim stroju. Nie polecam jednoczęściowych kombinezonów, to zmora każdego instruktora. Jeśli podczas lekcji będzie potrzebna wizyta w toalecie w większości cała góra ślizga się po mokrej posadzce. Nie ubierajmy dziecka za grubo – w końcu będzie się ruszać, a jeśli założy sprzęt narciarski to nie waży on tyle co pluszowy miś więc z pewnością dziecku będzie „ciężko” i szybciej się zmęczy. Jeśli chodzi o odzież to najważniejsze są rękawiczki – tylko jednopalczaste mogą być na sznurku lub gumkach na nadgarstki, trudniej takie zgubić. Można pomyśleć o kominiarce, ale koniecznie takiej, która nie zasłania całej twarzy dziecka ( trudno wtedy skomunikować się z maluszkiem, dziecko natomiast po 5 minutach rozmów z nami ma całą twarz mokrą a za 15 minut zamarzniętą). Nie zapominajmy również o kremie ochronnym. Niezależnie od tego czy mamy słońce czy go nie ma. Tłusty krem to świetna bariera ochronna przed zimnem.
Jeśli chodzi o przygotowanie mentalne to oczywiście wszystko idzie łatwiej jeśli rodzice lub rodzeństwo jeżdżą na nartach. Dobrze jest pokazać dziecku zdjęcia z wypadu narciarskiego w domu, mówienie o nartach, zapoznanie maluchów z filmami rysunkowymi o narciarstwie. Można spróbować w zabawie imitować jeżdżenie na nartach nawet w mieszkaniu. Jeśli mamy sprzęt i sami jeździmy wyciągnijmy go z szafy włóżmy buty na dywanie pokażmy dziecko co to jest, żeby mogło wszystkiego dotknąć. Dzięki temu dziecko będzie wiedziało co je może czekać w momencie gdy będziemy chcieli to chcieli przenieść na stok. Dziecko mimo tego, że ma 2,5 czy 3 lata jest bardzo świadome i wie co lubi a czego a poczucie bezpieczeństwa jest dla niego bardzo ważne. Jeżeli ominiemy etap zapoznania i wprowadzenia do narciarstwa i weźmiemy je bez tego do nowego środowiska jakim jest stok narciarski oddając w ręce instruktora rezultat może być odwrotny. Za dużo nowych bodźców zdecydowanie nie ułatwia oswojenia i wzbudzenia zainteresowania .
Jeśli rodzice nie jeżdżą na nartach, ale bardzo chcą żeby dziecko zaczęło, to mimo tego połowę elementów można zrealizować w domu. Można na przykład zabrać dziecko na sanki obok wyciągu narciarskiego i oswoić ze środowiskiem – to już będzie wiele. Dopiero następnym krokiem będzie pomoc instruktora, który w takiej sytuacji pomoże dobrać sprzęt i pójdzie razem z dzieckiem i rodzicami pobawić się na nartach.
Pamiętajmy , że czym młodsze dziecko tym etap oswojenia powinien być dłuższy . Czym dziecko starsze tym pójdzie to łatwiej. Może się okazać , że 2,5 przez 10 minut zamiast patrzeć na narty będzie bardziej zainteresowany wyciągiem orczykowym . Niech nas to nie dziwi i dajmy mu się napatrzyć.
Zdecydowanie na początek wypożyczyć. Może się bowiem okazać, że po pierwszych zajęciach w wieku 3 lat dziecko nie będzie chciało jeździć na nartach i nie powinniśmy go zmuszać. Jeśli po pierwszych krokach widać, że dziecko chce kontynuować zabawę z nartami, można się pokusić o kupno. Pamiętajmy, że dzieci szybko rosną więc taki sprzęt za rok często okazuje się za mały. Nie kupujemy sprzętu na wyrost – to nie ułatwi postawienia pierwszych kroków. Jeśli jednak chcemy coś kupić jeśli chodzi o sprzęt, to niech to będzie w pierwszej kolejności kask. Kask regulowany spokojnie będzie służyć dwa sezony a jak dorzucimy gogle to mamy ładny komplet dla małego narciarza.
Rozpoczynając naukę dzieci nie używają kijów narciarskich. Instruktor na pewno poinformuje kiedy należy zacząć ich używać i kiedy dziecko jest na nie gotowe.
To wszystko zależy od dziecka. Jeden 3 latek może wytrzymać 15 minut a drugi całą godzinę. Dzieci na tym etapie mają często różny rozwój motoryczny. Z reguły lekcja indywidualna trwa godzinę, a doświadczony instruktor będzie widział gdy dziecko zacznie się męczyć i dostosuje odpowiednie przerwy w trakcie zajęć. Oczywiście może się okazać, że z tej godziny dziecko spędzi w nartach raptem 20 minut, ale nie oczekujmy na początek za wiele. Resztę czasu instruktor wykorzysta na pewno na zabawę i dalsze oswojenie ze sprzętem. Instruktor tak poprowadzi zajęcia, żeby dziecko następnym razem chętnie na nie przyszło.
Pamiętajmy, żeby to dziecko określiło z kim chce jeździć. To dość ważne. Dzieci pod tym względem mają preferencję. Można przyjść na stok pod szkółkę narciarską dać możliwość popatrzenia na instruktorów i zapytać z kim chciałoby pojeździć (ciocia – pani Instruktor czy wujek – pan Instruktor). Niech dziecko pozna instruktora, dajmy im chwilę na zbudowanie relacji. Pozytywne nastawienie naszych dzieci to klucz do dalszych sukcesów.
To zależy czy dziecko już ma doświadczenie w pracy w grupie. Jeśli dziecko chodzi do przedszkola czy uczestniczy w innych zajęciach z rówieśnikami, wówczas ten etap integracji ma za sobą i jak najbardziej jest to moment kiedy może uczestniczyć w narciarskich zajęciach grupowych. Zwróćmy jednak uwagę, że grupy u takich małych dzieci (3-4 letnich), nie powinny być większe niż 3 osoby. Mimo, że przy większej ilości dzieci koszt zajęć spada, to instruktor nie jest w stanie poświęcić dzieciom tak dużej uwagi i opieki. Zajęcia wówczas będą dużo mniej efektywne.
Z punktu widzenia doświadczenia w pracy instruktora, najlepsze efekty osiągniemy jeśli na początek wykupimy zajęcia indywidualne, a gdy dziecko nauczy się podstaw jazdy na nartach przejdziemy do zajęć grupowych.
Zdecydowanie narty. Poza tym ze względu na ułożenie ciała jazda na snowboardzie nie jest wskazana wcześniej niż przed 7 rokiem życia. Narciarstwo to sport symetryczny – prawa i lewa strona w zależności od skrętów pracuje tak samo, dzięki temu rozwój dziecka nie jest zaburzony. Snowboard to sport kierunkowy. Już na początku przygody ze snowboardem wybieramy nogę na którą będziemy kładli większy nacisk. Dochodzi jeszcze jedna kwestia. Narty są bardziej intuicyjne dla dziecka. Nie trzeba tu dużo omawiać, tłumaczyć. Wystarczy pokazać a dziecko samoistnie złapie (naprawdę! potrzeba tylko czasu). Snowboard natomiast wymaga już faktycznej lekcji z instruktorem co za tym idzie koncentracji na poprawnym wykonaniu techniki i opanowaniu podstaw. Przykucie uwagi dziecka 3 letniego na dłużej niż 5 minut opisując mu technikę ześlizgu zdecydowanie skończy się fiaskiem 😉
W wyborze zabawek zawsze kieruje się tą samą zasadą: zabawki mają stymulować rozwój dziecka. Zwracam również uwagę na to, by produkt był solidnie wykonany, z bezpiecznych dla dzieci materiałów. Dzisiaj dzielę się z Wami pomysłami na prezent dla najmłodszych dzieci – od urodzenia do około 12 miesiąca życia.
Ułatwienie. Wszyscy rodzice wiedzą, że w organizacji życia z dzieckiem, już nie mówiąc o dwójce dzieci lub więcej, ułatwienie to słowo klucz. To zaklęcie, magiczna metoda przetrwania. Chwała pomysłowym twórcom gadżetów, którzy specjalizują się w ułatwianiu rodzicom codzienności. Wspaniała butelka Yoomi to czołówka ułatwień.
Sen Malucha. Trudny temat, wzbudzający obawy wszystkich przyszłych i świeżo upieczonych Rodziców. Także i moje.
Ten post miał być postem dotyczącym wyprawki mojego syna Nikodema i miałam go opublikować jeszcze przed porodem. Tak się jednak nie stało. Nikoś ma już prawie 5 miesięcy i dopiero teraz z pełną odpowiedzialnością mogę Wam pokazać produkty, które u nas absolutnie się sprawdziły.
Pytanie zawarte w temacie nie pozwala na przydługie wstępy. Od razu chce się odpowiedzieć – tak, jak najbardziej! Naprawdę warto czytać dzieciom już od urodzenia. Dlaczego?
Odmawianie jest sztuką. Liczne kursy i poradniki asertywności to najlepszy dowód na to, że mówienie „nie” to dla wielu z nas niemały problem. A mówienie „nie” własnemu dziecku? To dopiero wyzwanie! Zwłaszcza, gdy maluch jest nieustępliwy lub gdy jego smutna minka skutecznie rozmiękcza nam serce.
Integracja sensoryczna to zdolność do odczuwania i reagowania na informacje dostarczane przez własne ciało, czyli wszelkie bodźce płynące z oczu, uszu, nosa, skóry, mięśni, ścięgien i stawów. Mózg każdego człowieka, w tym małego dziecka, nieustannie musi sobie radzić z tego typu sygnałami. Przetworzyć je, a potem odpowiednio zareagować.
Gdy nie potrafi tego zrobić lub dokona złej interpretacji, zaczynają się problemy. Maluch nie umie utrzymać równowagi, jest nadwrażliwy na dotyk czy dźwięk, ma słabsze zdolności manualne (z trudem wiąże buty, zapina guziki, łapie piłkę, odkręca kurek), jest nieskoordynowany, a jego ruchy mało płynne.
Niedawno miałam okazję wziąć udział w sesji zdjęciowej nowej, jesiennej kolekcji Silesia Jeans.
Nie ukrywam, że było to dla mnie duże przeżycie i pierwsza tak profesjonalna sesja!
W zdjęciach towarzyszyły mi 2 inne wspaniałe dziewczyny ze Śląska: Edyta (olivkablog.pl/) i Dominika (dominikatworek.pl). Łączy nas niewątpliwie miłość do naszego regionu jak i do mody. Zdjęcia odbyły się na terenie Fabryki Porcelany w Katowicach. Było pysznie, wesoło i baaardzo stylowo. Fotografem tego dnia był niezastąpiony Pesho!
Już teraz mam dla Was niespodziankę: a mianowicie rabat -20% na cały asortyment Silesia Jeans w cenie regularnej na hasło: „memum20” ważny do niedzieli 07 października do końca dnia.
Zobaczcie efekty naszej pracy i koniecznie dajcie znać jak się Wam podoba?
„Dzieci i ryby głosu nie mają” – to popularne niegdyś powiedzonko traci już chyba na popularności. Całe szczęście! Przekonanie, że skoro dziecko jest małe, to małe są również jego uczucia, powoli odchodzi lamusa. Powoli, bo wciąż jednak istnieje pokusa, by zbagatelizować malucha zawsze wtedy, gdy nam, dorosłym, jest to na rękę. Nie usłyszeć go lub potraktować jak własność, protekcjonalnie. Przecież to tylko dwulatek! – możemy pomyśleć. Nie rozumie wszystkiego, szybko zapomni. Czyżby?