Pragnienie i potrzeba wzmożonej uwagi u dzieci– kiedy się pojawia jak zachowywać się w tym okresie?
W okolicach pierwszych urodzin w zachowaniu dzieci pojawia się jakby coś nowego. U nas wydarzyło się to, gdy Kaja skończyła 15 miesięcy. Nagle stała się nami, rodzicami, znacznie bardziej zaabsorbowana. Obserwowaliśmy tę zmianę z ciekawością, czasem też ze zmęczeniem. Pewnie wielu rodziców tak ma. Warto się wtedy zastanowić: czy ten głód wzmożonej uwagi to powód do naszego zmartwienia?
W pewnym momencie można wręcz odnieść wrażenie, jakby nasza pociecha stała się szczególnie do nas „przylepiona”. Jakby nie potrafiła sama egzystować. Gdy odchodzę – płacze, marudzi, boi się. To czasem budzi frustrację. Trudno zająć się czymkolwiek innym, nawet prozaicznymi czynnościami, gdy maluch wymaga nieustannej uwagi, jakby ją „wymuszał”. Wyjątkowo łapczywie pragnie spędzać z nami każdą chwilę, dzielić się wszystkim, co się wokół niego dzieje. Mówi się czasem, że to nowy etap w życiu dziecka zwany okresem „Mama-Mama”. Wraz z nim u niejednej mamy, zupełnie naturalnie, mogą pojawić się wątpliwości. Czy nasze dziecko nie jest przypadkiem mniej samodzielne od innych dzieci? Zbyt „przylepne”? Płaczliwie? Może za bardzo je rozpuściłyśmy? Nic z tych rzeczy.
Kolejny skok w rozwoju
Dorastanie maluszka składa się z kolejnych skoków rozwojowych, czasem zwanych nawet „tygodniami cudów”. Wyróżniamy dziesięć „skoków”, ostatni w okolicy 20. miesiąca. Z reguły dziecko przed każdym skokiem wymaga wzmożonej uwagi, staje się bardziej marudne i płaczliwe. To szybko mija. Na około 15. miesiąc życia przypada jeden z takich „skoków”, w którym maluch nabiera kolejnych nowych umiejętności, jak chodzenie, używanie pierwszych słów, rzucanie, schylanie, bazgranie czy wspinanie. To także czas, w którym zaczyna bardzo bać się rozłąki z mamą (lub tatą jeśli to tata jest głównym opiekunem dziecka). Po części z powodu lęku separacyjnego, o którym szeroko pisałam TUTAJ , po części za sprawą zbliżających się zmian.
„Przylepność” malucha w tym czasie jest więc zupełnie naturalna i uzasadniona. Całkiem w normie jest też jego okresowa niechęć do obcych, a nawet problemy z zasypianiem czy budzenie się w nocy. No i nieustanne pragnienie bycia z mamą czy tatą. W tym czasie o wiele więcej satysfakcji przynoszą mu czynności, które może wykonać wspólnie, niż te, w które angażuje się samemu. Umiejętność naszego dziecka do wyboru tych czynności , które sprawiają mu więcej przyjemności – czyli do świadomego wyboru czasu spędzanego z nami to niezwykle ważne osiągniecie rozwojowe. W żaden sposób nie jest to sygnał, że malec jest rozpuszczony.
Empatyczna miłość
Do „fochów” dzieciaczka, który nie chce się z nami rozstawać nawet na krok, warto podchodzić wyrozumiale. Spróbujmy sobie to wyobrazić. On dopiero od niedawna jest na świecie – pierwszy raz widzi każdą z rzeczy, ciągle uczy się czegoś nowego, eksperymentuje, próbuje, zaczyna. W jego główce zachodzi cała masa procesów, zmysły pracują na pełnych obrotach. Nic dziwnego, że potrzebuje od nas wyjątkowo silnego wsparcia. Nawet my, dorośli, gdy mierzymy się z nowymi wyzwaniami, lepiej się czujemy, gdy ktoś nas dopinguje, asekuruje, trzyma za nas kciuki, a nawet podziwia. A przecież jesteśmy już dojrzali. Nic dziwnego, że u dziecka ta potrzeba jest mocniejsza. I – co najważniejsze – ważna dla właściwego rozwoju.
Jak więc zachowywać się w tym trudnym okresie? Najlepszą strategią jest mądra, empatyczna miłość. Nasz maluch potrzebuje naszej uwagi? Dajmy mu ją! Nie bójmy się, że w ten sposób go rozpieścimy. Nie złośćmy się na niego, że nami manipuluje, bo to nieprawda. Dziecko w tym wieku nie jest zdolne do manipulacji. Ono jedynie wyraża swoje naturalne potrzeby. Nie kalkuluje, ani nie kłamie. Jeśli zaspokoimy pragnienie wzmożonej uwagi naszego dziecka, będzie ono szczęśliwe i spełnione. Gdy na siłę zaczniemy go uczyć samodzielności i będziemy się od niego separować, jedynie pogłębimy jego lęki, a także zahamujemy jego rozwój. Tylko wychowanie pełne wsparcia i rozumienia sprawi, że „skok rozwojowy” zakończy się pełnym sukcesem, kolejnym zaliczonym etapem, pokonanym małym szczytem.
Nie martwmy się, że nasze dzieci w pierwszym czy drugim roku życia są małymi przylepkami. Ani się obejrzymy, a miną kolejne lata, a my zaczniemy tęsknić za ich uwagą 🙂 Taka już kolej rzeczy.
Moj synek ma pol roku. Mam wrazenie, ze od samego poczatku nie lubi przebywac sam. Jest to dosc uciazliwe, bo kiedy meza nie ma w domu nie jestem w stanie zajac sie najprostszymi czynnosciami jak sprzatanie, czy gotowanie. Kiedy wychodze z pokoju np po herbate od razu zaczyna marudzic i nie mam serca go zostawiac samego w takim stanie. Zastanawiam sie, czy to normalne…