Dziecko, Rozwój dziecka

Czy noworodek może nami manipulować?

Jesteś na każde jego skinienie! Daj mu się wypłakać– mówi z wyrzutem babcia/mama/ciotka. Znacie to? W dzisiejszym świecie przekonanie, że wychowywanie dziecka to próba sił – walka między rodzicem a maluchem, kto okaże się twardszy i bardziej konsekwentny, by postawić na swoim, owszem, traci na popularności, ale… niewiele. Ustępujesz? Jesteś więc słaba, rozpieszczasz, dajesz sobą manipulować. A jak to jest naprawdę? Czy to maleństwo, bobas jeszcze, niewinny zupełnie, potrafi w ogóle manipulować?

Odpowiedź jest prosta – nie potrafi.

Żeby to zrozumieć, najlepiej odpowiedzieć sobie na pytanie – dlaczego dziecko płacze? Oj, z wielu powodów. Bo ma mokro, bo jest głodne, bo mu niewygodnie, bo go coś boli, bo się boi. Powodów jest mnóstwo, ale dajmy wiarę – każdy z nich jest prawdziwy. Nie ma takiej możliwości, by maluszek płakał, by zwrócić na siebie uwagę ot tak. Bo jest rozpieszczony czy pełen złej woli. Maleństwo w ogóle nie ma pojęcia o tym, jak działa manipulacja. To my, ignorując jego płacz, dając mu się „wypłakać”, biorąc na przetrzymanie, zachowujemy się nieodpowiednio. A nawet… okrutnie.

Wyobraźmy sobie perspektywę dziecka. Dopiero co pojawiło się na świecie. Nic o nim nie wie, wszystko naokoło jest duże, nowe, straszne. Nawet własne ciało jest jeszcze obce, a jego reakcje nierozpoznane. Nic dziwnego, że tak łatwo go przestraszyć. Że tak często zanosi się płaczem. Płacz to jedyny sposób na skomunikowanie się z rodzicem, nie ma innego – maluch jeszcze nie mówi, a mniej „głośne” formy zwracania na siebie uwagi zwykle zostają niezauważone, źle odczytane, zignorowane, zbagatelizowane. Płacz to w tym wypadku najlepszy „wynalazek”, najskuteczniejsza metoda, by poderwać rodzica na nogi – by pomógł, by zrobił coś, by poczucie zagrożenia oraz dyskomfortu minęło.

Dużo czasu musi upłynąć, zanim nasze dziecko w miarę pozna się na tym świecie, nauczy się jako tako jego reguł. Najważniejszym naszym zadaniem jest więc zapewnienie mu poczucia bezpieczeństwa. Dlaczego oczekujemy od maluszków samodzielności, jeśli nie są w stanie samodzielnie zaspokoić swoich potrzeb? To niesprawiedliwe!

Co na to badania?

Tu stanowiska są jednoznaczne – na płacz malutkiego dziecka zawsze trzeba reagować. W psychologii rozwojowej dominuje teoria, opisana już w latach 70., że im szybciej mama reaguje na płacz malucha, tym maluch mniej płacze w przyszłości. To zupełnie inaczej niż uważają niektóre „życzliwe” ciotki – te bowiem twierdzą, że im szybciej następuje reakcja na płacz, tym maluch jest bardziej skory płaczem ją wymuszać. To mit. U niemowlaka nie istnieje słowo „wymuszać”. Płacze z prostego powodu – jego faktyczne potrzeby nie są zaspokojone.

Dlaczego należy reagować?

Dziecko, które czuje, że może liczyć na swoją mamę, buduje w sobie silne poczucie bezpieczeństwa. Jest najzwyczajniej szczęśliwsze, jego komfort zwiększa się, zaczyna bardziej ufać światu. Co ciekawe, to uczucie pozostaje z nim już na całe życie. Skoro w najwcześniejszym dzieciństwie traktowany jest jak ktoś ważny, istotny, łatwiej w przyszłości będzie mu uwierzyć we własną wartość. Nośmy, przytulajmy, reagujmy (zachęcam do przeczytania tekstu o roli dotyku w rozwoju emocjonalnym dzieci, który znajdziecie TUTAJ)

Zupełnie inaczej jest z maluchami, których płacz jest notorycznie ignorowany – nawet wtedy, gdy trudno mu zaradzić lub gdy jego przyczyna nie jest łatwa do odkrycia. Istnieją teorie, że ignorowanie płaczu, to najłatwiejszy sposób, by w maluchu wytworzyć skłonność do tzw. wyuczonej bezradności. Ona również zostaje z małym człowieczkiem na całe życie. Jeśli dziecko od najwcześniejszych chwil życia dostaje sygnał od świata, że jego starania nie przynoszą skutku, nie ma po co wołać, po co prosić, bo i tak się nie uda, coraz szybciej będzie się zniechęcało, być może nawet zamknie się w sobie. W przyszłości trudniej będzie mu podejmować działania, gdyż podświadomość podpowie, że nie ma sensu tego robić. Taki maluch być może płacze rzadziej, nauczony doświadczeniem, że nie warto, i jest to pewna ulga dla rodziców, ale jednocześnie wielkie obciążenie psychiczne dla dziecka – bliskie traumy i depresyjnych nastrojów. Na to jednak przecież zdecydowanie za wcześnie.

Noworodki nie manipulują. Gdy płaczą, potrzebują pomocy. Gdy reagujemy na płacz, nie rozpieszczamy – pomagamy, otaczamy opieką, dajemy sygnał, że wszystko w porządku. Nawet jeśli „życzliwi” tego nie rozumieją.