Śpimy z naszym dzieckiem. Nie wstydzę się tego!
Spanie z dzieckiem w jednym łóżku to temat budzący skrajne emocje. Można nawet uznać, że na swój sposób kontrowersyjny. Wiele słyszy się o wadach takiego rodzinnego „trójkąta”, ale tyle samo o jego zaletach. Jak to jest u nas? My śpimy z Kają. I co więcej – nie wstydzimy się tego.
Na początku założenie było inne. Wydaje mi się, że wiele mam tak ma – najpierw są obietnice o oddzielnym miejscu spania dla maluszka, potem jednak czas je weryfikuje.
Ja dotrzymywałam swojej obietnicy przez 3 pierwsze miesiące życia Kai. Postanowiłam trzymać się założenia, że po każdym karmieniu będę odnosiła ją do łóżeczka. Szybko jednak zwyciężyła wygoda. O wiele łatwiej przecież wziąć malucha do siebie i zamiast ciągłych nocnych pobudek i wędrówek, nakarmić go bez wstawania, przytulić go do piersi i spać dalej.
Spanie z dzieckiem – masa korzyści
Szybko też przekonałam się, że wspólne spanie z dzieckiem to szereg innych zalet. W pierwszej kolejności to poczucie wzajemnej bliskości – zarówno dla dziecka, jak i dla jego rodziców. Maluchowi o wiele łatwiej zasnąć przy rodzicach. W ich ciepłej pościeli, chłonąc ciepło ich ciał, czuje się bezpieczne i kochane, znika też jego strach przed samotnością. Przy rodzicach nie ma się czego bać, a więź umacnia się. Wzajemny dotyk koi nerwy, działa antystresowo. Czy może być coś w tym złego? W zapewnieniu poczucia bezpieczeństwa niewinnej kruszynce? Nie, wydaje się to całkiem naturalne.
Wszak u wszystkich ssaków młode śpią ze swoją matką, a człowiek jako jedyny postanowił się wyłamać. Mnie jednak ten powrót do naturalności odpowiada. Zwłaszcza, że korzyści z tego czerpie nie tylko Kaja, ale również ja – nie tylko wysypiam się lepiej (co przekłada się na moją większą aktywność w ciągu dnia i dobre samopoczucie, z czego Kaja też się cieszy), ale też sam widok małego człowieczka obok siebie, którego w każdej chwili mogę pogłaskać i pocałować, daje ogromną radość, satysfakcję i spokój.
Skąd więc obawy przed spaniem z dzieckiem? Dlaczego jest tak wiele głosów „na nie”?
Dużo mówi się o problemie rozpieszczania malucha. Ponoć dziecko, które śpi z rodzicami, wolniej nabywa samodzielności, jest od nich uzależnione i trudniej mu potem przyzwyczaić się do spania w pojedynkę. Ja widzę to inaczej. Myślę, że warto oddzielić od siebie dwa pojęcia: rozpieszczanie a okazywanie miłości. Bo gdzie tak naprawdę leży granica między zbyt ulgowym traktowaniem malucha, a byciem dla niego czułym i wyrozumiałym? Trudno stwierdzić – zwłaszcza w pierwszym roku życia, gdy dzieciątko nie jest w żaden sposób wyrachowane, nie potrafi manipulować. Ono tylko pragnie i szuka bliskości – całkiem szczerze i naturalnie. Czemu się przed tym wzbraniać? Kaja zresztą jest bardzo otwartym, odważnym dzieckiem. Mimo wspólnej sypialni.
Myślę, że spanie z dzieckiem w jednym łóżku to sprawa intymna i indywidualna. Determinuje ją charakter więzi między maluchem a jego rodzicami, osobne dla każdej rodziny zwyczaje i rytuały. U nas wzmacnianie więzi, a także naturalne, spontaniczne podejście do okazywania czułości jest na porządku dziennym. Nie wzbraniamy się przed nim, nie wstydzimy się go, lubimy to, bo tacy już jesteśmy. I nie widzę w tym nic złego.
Innym argumentem przeciwko spaniu z maluchem jest przekonanie o łóżku rodziców jako ich oddzielnej, nienaruszalnej przestrzeni. Dziecko między nimi ponoć zakłóca ich więź, przyczynia się do problemów małżeńskich, frustracji, kłótni. Ja jednak mam wrażenie, że to wszystko zależy od podejścia. Bo u nas jest dokładnie na odwrót – Kaja jako owoc naszej miłości, wzmacnia ją jeszcze bardziej. Zwłaszcza gdy jest z nami tak blisko jak w trakcie snu. Poza tym wspólne życie to nie tylko noc – to także wieczór, popołudnie, poranek. To cała doba, czyli bardzo dużo czasu na okazywanie uczuć nie tylko maluchowi, ale sobie wzajemnie.
Tak jest u nas. Kaja najpierw skradła nasze serca, a potem łóżko. A jak jest u Was? Co myślicie na temat wspólnego spania z dzieckiem?
Staszek śpi z nami, karmię go w nocy bez wstawania. To ogromny plus. Nie trzeba usypiać dzieciątka siebie rozbudzając. Za to śpię w pozycjach, w których często mi niewygodnie ;p
to ja miałam właśnie dokładnie tak samo. Zaczęłam ze zmęczenia brać Kaję do łóżka, karmić ją na pół śnie no i tak już zostało. Kaja śpi z nami, ale teraz zajmuje większą część łóżka 🙂
moa corka ma 6 l i spi dalej z nami bo jak twierdzi sama sie boji a mi to nie przeszkadza mam ogromne wyro gdzie spi corka maz i syn
O to wszyscy razem 🙂 fajnie. Ja się zastanawiam jak długo Kaja będzie z nami spała, ale chyba ciężko to tak sobie dokładnie określić
Ja również śpię z córka i dobrze mi z tym. Lubię z nią spać mąż zresztą też. Zawsze jak chce ją w nocy odłożyć to każe mi ją zostawić u nas. Jest to mega wygodne, ze mną przesypia całą noc a w łóżeczku się budzi. Karmienie tez jest o wiele łatwiejsze bo rowniez karmię piersią 😊 pozdrawiam
Dokładnie tak jak piszesz! Kaja w łóżeczku budzi się nawet z 6 razy a jak śpi z nami to śpi o wiele bardziej spokojnie więc każdy się cieszy i się wysypiamy 🙂
Ja tylko kilkanaście razy spędziłam całą noc z córką (teraz ma pół roku). Oczywiście wygodniej jest karmić kiedy trzeba ją tylko przesunąć, ale ja nie potrafię wyspać się kiedy jest obok. Zawsze śpię wtedy w jakiejś dziwnej niewygodnej pozycji i nie mogę sobie znaleźć miejsca. Lepiej się wysypiam gdy mała jest obok w łóżeczku. Za to prawie zawsze biorę ją rano do siebie, gdy zaczyna się już powoli wzbudzać. Karmię ją wtedy na leżąco a gdy się naje leżymy sobie razem czasem jeszcze dwie godziny 🙂
Też tak początkowo brałam Kaję dopiero nad ranem, ale zmęczenie wygrało i wygodna i tak Kaja zaczęła z nami sypiać całe noce a ja karmiłam tylko w pozycji leżącej na pół śpiąco 😀