Dziecko, Rozwój dziecka

Jak mówić do niemowlaka?

Mówienie do niemowląt to jeden z wielu tematów, wokół którego narosły przeróżne mity i wykluczające się wzajemnie przekonania. Każda mama wie, że mówienie do dziecka wpływa na jego rozwój – nie tylko mowy, ale również słuchu i emocjonalności. Pytanie tylko, w jaki sposób mówić, by to faktycznie zadziałało?

W największym uogólnieniu szkoły mówienia do niemowląt są dwie: zdrabniać, „mamusiować”, przesładzać. No i ta druga: mówić całkiem poważnie, jak do dorosłego. Szkoła pierwsza działa na zasadach instynktu. Widzimy małą, cudowną istotkę, a język sam rwie się do zmiękczania końcówek, gaworzenia, „słownego upupiania”. Drugą szkołę podsuwa już nie serce, ale zdrowy rozsądek. Traktuj malucha od początku „poważnie”, to będzie się szybciej rozwijał – tak mówią. Gdzie zatem leży prawda? Która metoda jest właściwa? No cóż, życie jest przewidywalne – jak zwykle wychodzi na to, że prawda leży gdzieś po środku,

Czy mówienie zdrobnieniami i gaworzeniem jest złe?

Nie. Niemowlę to nowonarodzony człowiek, dla którego wszystko jest nowe. Język – chłodny i skomplikowany w swojej czystej, dorosłej formie – jest naprawdę dla niego trudny do załapania. Wyobraźmy sobie siebie, gdy pierwszy raz staramy się zrozumieć ze słuchu konstrukcje z języka węgierskiego czy greckiego. To naprawdę trudne! Maluch ma jeszcze gorzej, bo z mówieniem/słowami/zasadami rządzącymi się językiem nie jest oswojony w ogóle.

Jak więc go z tym oswoić? Najlepiej to wychodzi za pomocą tzw. matczynej mowy. Podwyższona intonacja, specyficzna melodyjność, przeciągnięte samogłoski, przesadna artykulacja. W ten sposób „kąpiesz” malucha w słowach – automatycznie mówisz wolniej i wyraźniej, dzięki czemu dzieciątko ma szanse szybciej zacząć odróżniać poszczególne słowa, a przy okazji odczytać twoje emocje i komunikaty. Pomaga w tym również dodatkowa mimika, zabarwienie głosu, gesty.

Do dziecka, a jednak dorośle

Skoro tak, skąd więc wzięło się przekonanie, że do dziecka należy mówić dorośle, a „gaworzenie” opóźnia jego rozwój? Chodzi o to, że „matczyna mowa” czasem mylona jest z wymyślanym – na potrzebę kontaktu z dzieckiem przez rodziców, ciotki, otoczenie – „specjalnym”, zinfantylizowanym językiem. Przesadne zdrabnianie (zamiast „piesek” – „piesiek”, zamiast „przyjaciółka”, „psijaciółka”), wplatanie do mowy dziwnych, słodko brzmiących sylab – to właśnie ten sposób mówienia, który dziecku nie służy. Dlaczego? Bo niczego go nie uczy. By maluch zaczął rozumieć, co się do niego mówi, należy używać poprawnych konstrukcji i poprawnej (wyraźnej) wymowy słów.

Mówienie do niemowlaka – kilka zasad

Tak, trzeba mówić często. Mówić, mówić i jeszcze raz mówić. O tym, co się dzieje na około, jaka jest pogoda, co gotuje się na kuchni, co właśnie robimy, co zamierzamy robić, jak się czujemy.

Opowieści o przyczynach i skutkach. Zawsze starajmy się do naszych „opowieści” o aktualnych czynnościach dodać przyczynę lub skutek. Jeśli zabieramy ze sobą na spacer parasol, dodajmy, że robimy to dlatego, że pada. Jeśli ubieramy maluszka w lekką sukieneczkę, dodajmy, że robimy tak dlatego, bo na dworze jest gorąco.

Związki frazeologiczne. Dobrze jest do rzeczowników dodawać przymiotniki, by uczyć odpowiednich konstrukcji i zbitek językowych. „Zielony samochód”, „grzeczny chłopiec”, „dobre mleczko”.

Mówić prosto, ale poprawnie. Skomplikowane, złożone zdania to za trudne konstrukcje dla maluszka. Starajmy się mówić tak, jakbyśmy tłumaczyli coś obcokrajowcowi – powoli, prosto, ale poprawnie.

Używajmy zdrobnień, ale prawdziwych. Bez żadnych „a cio się śtało?”. W ten sposób wprowadzamy maluszka w błąd. Miska może być „miseczką” i to wystarczające zdrobnienie, nie potrzeba go jeszcze bardziej zmiękczać. Nie bójmy się za to uproszczonych, sylabowych konstrukcji i onomatopei, jak „amu amu” czy „myju myju”, „hau hau”, „brum brum”. One pośrednio odsyłają do właściwych słów, są łatwo zapamiętywane i pomagają przyswajać język i świat. Dobrze jednak, gdy do słów dźwiękonaśladowczych dodajemy właściwy ich odpowiednik, czyli mówiąc „miau miau”, zaznaczamy, że to kotek miałczy – budujemy w ten sposób właściwe skojarzenia.

Różne formy gramatyczne. Odmieniajmy wyrazy – ciepła zupka, zjemy zupkę, najemy się zupką. W ten sposób pokazujemy, że jedno słowo może mieć różne końcówki.

Pytania. Owszem, dobrze jest do dzieci mówić, ale najlepiej z nimi rozmawiać. Niemowlę nie odpowie pełnym zdaniem, ale zareaguje radosnym wierzganiem nóżkami, dźwiękiem, uśmiechem. To najlepszy sposób, by go stymulować, zachęcać od samego początku do przygody z mówieniem.

O tym jak rozwijać mowę dziecka w kolejnych etapach jego życia pisałam w poście TUTAJ

Tak naprawdę każda mama ma swój sposób.

I to jest dobre. Warto wprowadzać w życie zachwalane przez logopedów i psychologów zasady, ale pamiętać przy tym, że sposoby porozumiewania się mamy z dzieckiem zwykle są unikalne, przypisane do tej jednej, jedynej i wyjątkowej więzi na świecie. Nie rezygnujmy więc w rozmowie z niemowlakiem z własnego ja. Ważne, byśmy czuły się swobodnie. Wtedy i maluch poczuje to samo.

A Wy? Jak rozmawiać/rozmawiałyście ze swoimi niemowlakami? 😊