Podróże, Polska

Zamek Topacz Resort & Art Spa – Boutique Spa blisko Wrocławia

Wyjazd z przyjaciółką to szczególny rodzaj odpoczynku. To trochę tak, jakby cofnąć się do lat szkolnych. Do tych beztroskich chwil, gdy można było swobodnie sobie „popaplać”, nawet o głupotach, nie oglądając się na codzienne obowiązki czy troski. Pełen relaks. Po latach tematy „paplania” oczywiście się zmieniły, ale uczucie niezobowiązującej radości pozostało to samo. Niedawno miałam okazję wyjechać z przyjaciółką na dwie noce. Bez Kai, bez męża. Wspólnie odpoczywałyśmy w Zamku Topacz Resort & Art Spa, najlepszym Boutique SPA w Polsce w 2016 roku, 20 minut od centrum Wrocławia.

Klasyka i nowoczesność

Zamek Topacz to wyjątkowo klimatyczne miejsce z charakterystyczną wieżą. Jego historia sięga aż XIV wieku, nic dziwnego więc, że przeszłość dość sugestywnie spotyka się tu z nowoczesnością.

Zamkową atmosferę da się odczuć nie tylko na zewnątrz, czy tuż po wejściu do środka, ale nawet w samych dopieszczonych w detalach pokojach. Te bowiem zostały wyposażone w meble i dekoracje, które doskonale wpisują się w klimat wnętrza i wraz z dodatkami tworzą spójną całość. Łączą w sobie zarówno klasykę, dawny przepych i luksus, jak i współczesny styl i komfort. Jest rozłożyście, ciężko, gustownie, wygodnie. Można powiedzieć, pokoje z duszą.

Co oferuje Zamek Topacz?

Jedną z najważniejszych atrakcji w hotelu jest tzw. Art Spa. Czyli? SPA wyjątkowe, bo z artystycznym sznytem. Już sam fakt, że na korytarzu prowadzącym do pokoi zabiegowych organizowane są cykliczne wystawy, mocno wyróżnia to SPA od innych. Oferta zabiegowa również jest ciekawa, bo inspirowana latami dwudziestymi, czyli epoką jazzu i wyzwalania się nowoczesnej kobiecości.

Nazwy zabiegów przyporządkowano muzycznym terminom (charleston, swing czy foxtrot), a wykorzystuje się do nich niecodzienne składniki, jak: kawior, perły, szlachetne oleje czy dary morza. Wszystko na najwyższym poziomie. My skorzystałyśmy z masażu gorącą świecą na podgrzewanym, świetnie wyprofilowanym łóżku. To najlepszy masaż, jaki miałam od dawna! Dla relaksu – odpowiednia muzyka. A po zabiegu? Przeszłyśmy do pokoju wypoczynkowego, gdzie mogłyśmy napić się gorącej herbaty, usiąść wygodnie na fotelu z podnóżkiem, przykryć się kocem i wyrzucić wszystkie zbędne, toksyczne myśli z głowy.

Oferta relaksująca jest szeroka. Jest więc też strefa Wellness z basenem (i lustrzanym sufitem), dwa  jacuzzi (jedno zewnętrzne), a także zajęcia jogi czy pływania. Nawet tu, w strefie basenowej, zwraca uwagę dbałość o szczegóły – płyn do demakijażu, waciki, patyczki do uszu, a to wszystko w kryształach. Oczywiście ręczniki, bezpłatne klapki.

Źródło

Każde z pomieszczeń posiada niezwykły klimat – gustowne aranżacje przy jednoczesnym zachowaniu kameralnej, osobnej atmosfery. Relaks silnie nakierowano na kobiece potrzeby, więc wypoczynek z przyjaciółką akurat w tym miejscu wydaje się jeszcze bardziej uzasadniony.

Jedzenie to część relaksu  

No i jest też pyszne jedzenie! W ośrodku znajdują się dwie restauracje – restauracja „W zamku” oraz restauracja „Spichlerz”. Tę pierwszą reklamuje się jako miejsce, w którym smaki wypływają „prosto z serca”, z szacunkiem dla produktu, świeżości i prostoty. Celem tej drugiej jest reinterpretowanie tradycyjnych potraw. Nic dziwnego, że o restauracjach w Zamku Topacz krążą pochlebne opinie. Miałyśmy okazję się o tym przekonać! Fajny był choćby duży wybór śniadań – mleko sojowe, bez laktozy. Swojski dżem. Pieczywo ciemne, jasne, wszystko świeżo wypiekane. Mniam.

Dzieci w hotelu

Mimo że tym razem wypoczywałam bez Kai, oczywiście zwróciłam uwagę na udogodnienia, jakie oferuje się tu dzieciom i ich rodzicom. Cóż, instynkt macierzyński to taka bestia, która nie opuszcza nawet na chwilę. I tak, w Zamku znajdziemy zarówno salę zabaw, jak i place zabaw przy obu restauracjach. W restauracji Spichlerz dodatkowo znajduje się dziecięcy kącik, w obu natomiast menu dziecięce, a nawet możliwość przygotowania indywidualnego posiłku. W pokojach dostępne są za to: łóżeczka, stopnie do mycia zębów, wanienki oraz… małe szlafroki.

Trochę jak w filmie

Warto też wspomnieć o samym otoczeniu hotelu. Zamek okala park, po którym można dłuuugo spacerować (albo biegać, jeździć na rowerze czy rolkach, jak kto woli!). Niestety bliskie położenie ruchliwej ulicy (do autostrady tylko 3 km) sprawia, że w oddali słychać szum samochodów, nie ma więc wrażenia totalnej izolacji na łonie natury. Niemniej całość przywodzi na myśl gustowne przypałacowe ogrody jak z filmów przenoszących widzów do epoki jazzu np. o Wielkim Gatsbym. Tuż obok obiektu znajduje się malowniczy staw. Teren jest rozłożysty (50ha), w pobliżu znalazło się również miejsce dla: Muzeum Motoryzacji, golfowej strzelnicy czy kortów tenisowych.

 

Ośrodek składa się z kilku budynków – oficyna, dom ogrodnika, zamek – co ma swoje minusy. W ofercie są noclegi we wszystkich tych trzech miejscach, ale SPA i basen są w budynku głównym. Noclegując np. w domu ogrodnika, zarówno na basen, jak i na śniadanie, trzeba wybrać się do budynku głównego, a na obiadokolację do restauracji Spichlerz, położonej jeszcze w innym miejscu. Dopóki wieczory i pogoda są ciepłe, jest OK. Ale gdy robi się zimno, nie jest już tak komfortowo. Zwłaszcza z dzieckiem, kiedy na basen nie można się przejść w szlafroku, ale trzeba zabrać ze sobą cały „majdan”.

Podsumowując, duży plus dla hotelu za dbałość o szczegóły i naprawdę rewelacyjną strefę SPA. Kuchnia również zachwyca i z pewnością jest godna polecenia. Warto zwrócić  uwagę w której części hotelu nocujecie i zastanowić się czy ewentualnie nie będzie dla Was problemem wyjście na basen czy kolacje poza budynek.  Hotel usytuowany jest bardzo blisko Wrocławia więc może to być świetna baza wypadowa, gdzieś w oddali słychać szum autostrady co niektórym pewnie będzie przeszkadzało, ale moim zdaniem nie zepsuje to wypoczynku. Ja biorąc pod uwagę wszystkie plusy i minusy zdecydowanie dużo więcej dostrzegam atutów i śmiało mogę Wam polecić to miejsce.