Od czego zależy praworęczność lub leworęczność u dziecka?
Kwestia leworęczności jeszcze do niedawna była naukową zagadką. Uważana za dziecięcy kaprys lub zaburzenie, które trzeba wyleczyć, dostarczała rodzicom leworęcznych dzieci wielu zmartwień i dylematów. Dziś już wiemy, że „leczenie” tej specyficznej „sprawności” jest zupełnie nieuzasadnione. Leworęczność to bowiem sprawka genów, na które nie mamy wpływu.
Leworęczni stanowią zaledwie 10 procent całej populacji. Co ciekawe, z perspektywy nauki to nie oni charakteryzują się jakąś niezwykłą „mutacją”. Dlaczego? Osoby praworęczne, jak wiadomo, mają znacznie silniejszą preferencję do posługiwania się prawą ręką, natomiast masę osób leworęcznych można nazwać osobami „oburęcznymi”, bo często posługują się oboma rękami z podobną sprawnością. Mając tę wiedzę, można bez przesady uznać, że leworęczność to nie żadna słabość, ale wręcz przeciwnie – pewien naddatek.
Kiedy można stwierdzić, która strona dominuje u naszego dziecka?
Wbrew pozorom ustalenie, czy nasze dziecko jest prawo- czy leworęczne wcale nie jest takie łatwe. Preferencje do używania lewej ręki mogą być widoczne około 36 miesiąca życia, ale tak naprawdę pierwsze oznaki da się przyuważyć już w 12 miesiącu, a pewnym będziemy dopiero w okolicy szóstych urodzin.
Warto wiedzieć, że u dziewczynek zwykle szybciej dochodzi do wykształcenia dominacji jednej ręki. Jeśli nasza 2-latka wykazuje skłonność do wykonywania czynności lewą ręką, istnieje duże prawdopodobieństwo, że już tak zostanie. Jeśli natomiast podobnie zachowuje się nasz chłopiec, nic jeszcze nie wiadomo – równie dobrze może za jakiś czas „przerzucić się” na prawą rękę.
Ważna informacja to taka, że preferencje związane z dominującą stroną dotyczą nie tylko rąk, ale większości narządów – nogi, ucha, oka. To skutek wrodzonej „asymetrii funkcjonalnej mózgu”, która z kolei jest wynikiem dominacji jednej z półkul mózgowych, której pewien obszar kieruje większością czynności, jakie wykonujemy. Asymetria rozwija się w kolejnych etapach życia dziecka, aż wreszcie dochodzi do jej ostatecznego ukształtowania.
Moje dziecko chyba jest leworęczne. Co dalej?
To, w jaki sposób zachowują się rodzice, gdy zauważą, że ich dziecko ma skłonności do posługiwania się częściej lewą ręką, może mieć poważne konsekwencje. Jeśli dziecko odruchowo i sprawniej używa lewej strony, nie powinniśmy wymuszać na nim zmiany i przestawienia się na rękę prawą. Po pierwsze: wszystko mu w ten sposób utrudniamy. Po drugie: wpędzamy je w stres i poczucie winy. U dzieci przestawianych „na siłę” obserwuje się wiele zaburzeń osobowości: jąkanie, lękliwość, ataki złości czy nadpobudliwość.
Mówi się, że najważniejszą zasadą w wychowywaniu dziecka leworęcznego jest uznanie jego prawa do posługiwania się lewą ręką.
Próby przyuczania mogą być podejmowane wyłącznie wtedy, gdy dziecko jest „oburęczne” lub o słabej przewadze ręki lewej. Wówczas warto nakierować je na jednostronność, gdyż dopiero określenie dominującej półkuli mózgu dziecka pozwoli zapobiec przyszłym problemom w mówieniu, pisaniu czy czytaniu, koordynacji ruchowo-wzrokowej i zaburzeniom orientacji przestrzennej.
Skąd to zmartwienie?
Mamy często bywają zaniepokojone leworęcznością swoich dzieci, gdyż przypuszczają, że w przyszłości będzie ona powodem wielu nieudogodnień – braku akceptacji wśród rówieśników, problemów z obsługą urządzeń technicznych i przedmiotów codziennego użytku, bardziej skomplikowanego procesu nauki prawidłowych ruchów podczas pisania, konieczności wdrożenia dodatkowych ćwiczeń, które pomogą funkcjonować dziecku w grupie czy w domu. Owszem, niby sporo zmartwień, ale jak historia pokazuje, leworęczność wcale nie musi być przeszkodą. Leworęczni byli bądź są m.in. Albert Einstein, Leonardo Da Vinci, Jimmy Hendrix, Sting, Bob Dylan, a nawet… Marilyn Monroe. Istnieją również teorie, że leworęczność sprzyja większej kreatywności.
Ważne więc, by najpierw ustalić dominującą stronę dziecka, a gdy będzie to lewa strona, wychować je nie w poczuciu odmienności, ale normalności i akceptacji. A wtedy doskonale poradzi sobie w dalszym życiu i kto wie, może nawet zostanie kimś sławnym?