Mówmy „nie” dzieciom. Dlaczego dzieci potrzebują granic, by się rozwijać?
Odmawianie jest sztuką. Liczne kursy i poradniki asertywności to najlepszy dowód na to, że mówienie „nie” to dla wielu z nas niemały problem. A mówienie „nie” własnemu dziecku? To dopiero wyzwanie! Zwłaszcza, gdy maluch jest nieustępliwy lub gdy jego smutna minka skutecznie rozmiękcza nam serce.
A jednak warto odmawiać. Dlaczego? Z wielu powodów. Odmawianie dziecku to niezbędny składnik nie tylko wychowania, ale i rozwoju. Mówiąc „nie” wyznaczamy granice. Te z kolei zapewniają maluchowi bezpieczeństwo oraz uczą, że nie można mieć w życiu wszystkiego.
Poczucie bezpieczeństwa
Wiadomo, że odmawianie zawsze czemuś służy. Nie mówimy „nie” z kaprysu (przynajmniej nie powinniśmy). Odmowa chroni naszego malucha przed niebezpieczeństwem. O ile jednak niebezpieczeństwo związane z zagrożeniami z zewnątrz typu ulica, woda czy ogień jest jednoznaczne i łatwe do uzasadnienia, tak inne zakazy (zabawa tabletem, nowa zabawka, późniejsze położenie się spać) przychodzą nam trudniej. No bo czemu nie? Przecież dziecko prosi, błaga, bardzo chce. Rodzice często ulegają „dla świętego spokoju”. To błąd.
Powinniśmy wiedzieć, że prośby malucha niekoniecznie wyrażają jego autentyczną potrzebę. Często to coś na kształt „testowania rodziców”. Sprawdzania, na co można sobie pozwolić. Jeśli łatwo ustępujemy, dziecko odbiera to jako sygnał, że może nami sterować. Że to ono tu rządzi i jest silniejsze. To oczywiście bardzo niezdrowe i to nie dlatego, że taki maluch z czasem staje się bardziej kapryśny, mniej skory do współpracy. Ale dlatego, że spełniając wszystkie jego zachcianki, przestajemy być dla niego autorytetem. A tym samym – odbieramy mu poczucie bezpieczeństwa.
Autorytet zyskujemy odmawiając konsekwentnie i, co bardzo ważne, mądrze. Nie można zakazywać wszystkiego, przenosić na malucha własnych lęków. Każdy zakaz powinien być uzasadniony, spokojnie i rzeczowo. Wówczas dziecko zrozumie, że nasze zdanie jest naprawdę wartościowe. Będzie ufało nam i naszym decyzjom. Zyska pewność, że służą jego dobru. Gdy osiągnie tę świadomość, chętniej będzie się do nas zwracało z problemami i dylematami. Będzie pytało, co jest dobre, a co złe, wierząc, że udzielimy mu najlepszej odpowiedzi.
Nauka życia
Ale sztuka odmawiania to nie tylko podstawa budowania zdrowych więzi rodzinnych. To także nauka życia. Po pierwsze: odmawiając, tłumaczymy dzieciom, co jest dobre, a co nie i dlaczego. Po drugie: dajemy im również do zrozumienia, że nie można mieć w życiu wszystkiego. To bardzo cenna lekcja.
Dzieci, których zachcianki są regularnie spełniane, w przyszłości mają zwykle bardziej roszczeniowe podejście do życia. Wydaje im się, że należy im się dosłownie wszystko, są bardziej egoistyczne. Gorzej też radzą sobie z porażkami i odmową w relacjach z rówieśnikami. Skoro rodzice nie odmawiali im wcale, jak to możliwe, że inni to robią? Odmawianie uczy dzieci, że świat nie zawsze jest im przychylny. Ale wówczas trzeba przejść przez to z podniesioną głową. Znaleźć inne wyjście lub pójść na kompromis.
Odmawianie a sztuka wyobraźni
„Nie będę już się z tobą bawić, bo jestem zmęczona” – mówi mama do swojego dziecka. Albo inaczej. „Nie kupię ci tej zabawki, bo już nie mam pieniędzy.” I co teraz? W takiej sytuacji maluch musi poradzić sobie z odmową. Nie tylko przełknąć fakt, że nie dostaje tego, czego chce, ale coś z tym zrobić, jakoś zastąpić swoją zachciankę. Nie mam nowej zabawki? Może spróbuję zrobić coś samemu (np. grę planszową) lub wymyślę nową zabawę? Mama nie chce się ze mną bawić? Trudno, teraz muszę sobie sam zorganizować czas. Odmowa w takich sytuacjach to okazja do uruchomienia wyobraźni i rozwoju kreatywności.
Nie miejmy wyrzutów sumienia, gdy wyznaczamy dzieciom granice. To przecież dla ich dobra.
A Wy? Umiecie odmawiać swoim dzieciom?
Wyznaczam granice i choć przy drugim jest to duuzo trudniejsze, widzę że ma to sens. Choć fakt czasem myśle, czy nie aż za bardzo przesadzam z tymi zakazami ;)))
Super tekst, buziaki
fakt! nie jest to łatwe. I ja też mam właśnie uczucie, że ciągle mówię „nie” „tego nie rób” „nie można”, ale wierzę że to przyniesie zamierzone efekty w przyszłości. Musi tak być! Pozdrawiam ciepło.