Hulajnoga dla dziecka a nawet i rodzica! Scootandride Highwaykick 5
Dzieci rosną szybko. Widzimy to nie tylko, obserwując, jak ciągną do góry i jak się zmieniają. Mówią nam o tym również ich ubrania, buty, rzeczy, nawet sprzęt sportowy. Tym razem przeszedł dzień na wymianę hulajnogi. Od niedawna jest z nami nowa – SCOOTANDRIDE Highwaykick 5. I sprawdza się doskonale.
Dla nas i dla Kai to naturalna kolej rzeczy. Jeszcze jakiś czas temu pomykała na jeździku-hulajnodze tej samej firmy (Highwaykick 1). Wpis na temat tamtego sprzętu czyli opublikowałam dwa lata temu (kiedy to minęło!) i znajdziecie go TUTAJ. Teraz przyszła kolej bardziej „dojrzały” pojazd.
Highwaykick 5 to nowoczesna hulajnoga z trzema kołami. Wyróżnia się od innych modeli unikalną konstrukcją. To dzięki niej jest totalnie uniwersalna – mogą na niej jeździć zarówno pięciolatki, nastolatki, jak i… ich rodzice! Maksimum obciążenia dla tej hulajnogi to aż 80 kg, natomiast maksymalny wzrost – to 180 cm. To zatem hulajnoga dla córki i dla mamy. Doskonały sprzęt na dłuuuugie lata.
Jak to działa?
Uniwersalność sprzętu to zasługa aluminiowej rączki, którą można swobodnie regulować, a także 4-warstwowej, długiej i szerokiej podstawy antypoślizgowej, która jest wystarczająco wytrzymała, by unieść starszych użytkowników. Prowadzi się ją doskonale (wiem z doświadczenia!) – jest dobrze wyważona, stabilna i zwrotna, jej kółka pracują cicho i zapewniają dobrą przyczepność. Tylne koło posiada błotnik i łatwy w obsłudze hamulec, zaś uchwyty są zaprojektowane tak, by dłonie się z nich nie zsuwały. Dodatkową zaletą jest prosta konstrukcja – rączkę można odczepić bez używania narzędzi, za pomocą jednego guzika. Taką hulajnogę łatwo więc przenieść czy przewieźć na miejsce zabawy.
Kai i mnie podoba się również design hulajnogi. Na pierwszy rzut oka widać staranność wykonania. Jest stylowa, „dojrzała”, ale czerwone elementy dodają jej drapieżnego charakteru. Dzięki temu dopasowuje się do swojego właściciela niezależnie od wieku – nigdy nie będzie obciachowa.
Ze sportem za pan brat
Kaja jest coraz większą dziewczynką. Z przyjemnością obserwujemy, jak wychowanie sprzyjające różnorodnym aktywnościom na świeżym powietrzu, przynosi doskonałe efekty. Od początku chcieliśmy, żeby nasze dzieci polubiły ruch. Kaja uwielbia spędzać czas na różnego rodzaju harcach – jeździć, skakać, spacerować, obserwować, podróżować. Jest dzieckiem żywym i roześmianym. Chłonie otoczenie pełną piersią, a podczas aktywnej zabawy wygląda na najszczęśliwszą.
Hulajnoga ma w tym swój udział. Pomogła jej opanować własne ruchy i zwiększyć kontrolę nad swoim ciałem. Kaja potrafi hamować, zwalniać, manewrować hulajnogą i pokonywać drobne przeszkody. Lepiej rozeznaje się w przestrzeni i ocenia odległości. Nie mam żadnych wątpliwości, że to wszystko przyda jej się w nauce jazdy na rowerze, ale też w dalszej przyszłości – gdzie sama będzie się wyrywać ku przygodzie.
Zresztą obserwuję to na co dzień. Jeśli pozwalamy bawić się swobodnie dzieciom na zewnątrz, te z łatwością wyzwalają kreatywność i ciągną do nowych wrażeń. Umacnia się w nich również pozytywna pewność siebie. Mają większe poczucie sprawności i wierzą, że dadzą radę. To rodzaj pewności, której nie buduje zabawa w czterech ścianach. Do tego trzeba przestrzeni!
A jak jest u Was? Czy Wasze dzieci jeżdżą na hulajnogach?